Page 1 of 1

Niechciany Zbieracz

Posted: Sunday, 6.11.2011, 11:11
by lupus
Na początku był Eru...
(więc może i ja napisze coś o sobie)
Historię Środziemia i pierścieni władzy zna każdy a czy każdy kto ją zna lub chodź słyszał o niej zna historie krasnoluda z najznamienitszego rodu Durina. Potomka królów z pod góry osławionych Thorina II Dębowej Tarczy który to wraz ze swoją kompanią przegnał okrutnego smauga z góry skarbów nieprzebranych, Lub Dáin II Żelaznej Stopy który to zabił wodza orków, Azoga.

Krasnolud ten zwał się Erg i chodź nie byłoby w jego historii niczego niezwykłego nie opowiadałbym wam jej dziś przecie...

Plemię Durina było przyzwyczajone do ciężkiej pracy zarówno w kopalniach jak i w polu. Pracowali cały rok bez żadnych przerw jedyne co zmienić mogli to to że latem pracowali w pocie czoła na roli a zimą schodzili do okrutnie ciemnych lecz cieplejszych natenczas kopalni,
żył między nimi młodzik który wyróżniał się wyjątkowym zapałem w pracy, Nie chciał być wojownikiem jak ojcowie jego rodu ani też kowalem jak słynni jego kuzyni którzy wykuli nową bramę dla wspaniałego króla Aragorna w Minas Tirith . Erg był inny on chciał pracować przy zbiorach nazywano go przez to głupcem i wyśmiewano , on się nie poddał kształcił się w rzemiośle zbieracza i ciągle dopytywał o nowe minerały kryształy kwiaty i rośliny które znaleźć mógł na kontynencie. Początek nowej ery przyniósł niekorzystne zmiany dla plemienia Durina. Wywiązała się okrutna walka między krasnoludami, które chciały znów osiedlić się w Morri i goblinami, które na dobre się tam zadomowiły. W starciach zginęło wielu zacnych mężów, wszyscy bracia Erg-a oraz ojciec. Osamotniony i zdołowany krasnal opuścił rodzime Śródziemie i udał się w wędrówkę na krańce świata, chciał zapomnieć o wszystkim, o Khazad-dûm, Morii, a zwłaszcza o bólu po stracie całej swej rodziny...

Błąkał się na granicy zdrowych zmysłów gdzieś wśród gór Harad aż zgubił się i po okropnie długiej i ciężkiej wędrówce trafił do nieznanego mu świata. Znalazł się na wyspie zwanej "Pierwszą" był wycieńczony i padał z nóg więc udał się do karczmy zamówił wino comandos i po wypiciu wygodnie ułożył się przy stosie beczek za barem gdzie postanowił uciąć sobie smaczną drzemkę... Obudził się w ciemnym lochu co było dlań ogromnym zaskoczeniem i dopiero po wypiciu wody ze źródełka zrozumiał że jest w tajemnej komnacie pod tawerną w której zaznał odpoczynku po długim marszu. Począł przysłuchiwać się rozmowie dwóch ledwo widocznych dla niego postaci...
Witaj Than co słychać? - zagaiła jedna z nich niższa niźli droga
Dobry, Blood, całkiem dobrze leci, a co u ciebie ? - usłyszał odpowiedzi od wysokiej postawnej postaci w lśniącej zbroi.
Chodźmy, inwazja zaraz się zaczyna, powinno być całkiem zabawnie - powiedział niższy po czym wyszli przez beczki stojące pod ścianą komnaty. Teraz Erg także znał wyjście z sekretnej kryjówki ale o czym oni mówili i czemu w ogóle ze sobą rozmawiali ? Brzmiało to całkiem jakby sie dobrze znali a przecież byli z różnych ras bo to dało się poznać nawet w ciemnościach a przecież Erg był krasnoludem o czym nie wolno zapomnieć. Wyszedł wiec z karczmy i udał się wraz z tłumem ścieżką, która jak się okazało, prowadzi do portu.

Ludzie bardzo szybko przedostawali się łodzią z wyspy na kontynent a konkretnie do krainy zwanej "Biały Kamień" było tam miasto zarazem stolica ludzi którzy jako pierwsi zasiedlili te tereny. Mnóstwo sklepów a przedstawiciele różnorodnych ras mieszali się z tłumem Erg był skołowany, nigdy w życiu nie przypuszczał że Ludzie, Orchani, Gnomy, Krasnoludy, Draegoni oraz Elfy mogą Żyć razem! Rozmawiali w Basciku* oraz w językach, których nauczyli się przed przybyciem na kontynent. Łączyli się w gildie, w których nie ważna była rasa a chęć zabawy i odpowiadające im upodobania społeczne. Ale teraz ważne dla niego było dowiedzieć się co mieli na myśli ci dwaj w tawernie, kiedy mówili o inwazji. Wstał z krzesła po wypiciu kilku win i postanowił ustalić kim są najeźdźcy oraz czy może jakoś pomóc w obronie... Miał dość wojen i agresji liczył że to wyjątkowa tu sprawa i nic poważnego przecież mówili „powinno być całkiem zabawnie” pomyślał. W sercu jego jednak był lęk, że to wszystko legnie w gruzach jak niegdyś Khazad-dûm, nadzieja, że walki nie pochłoną tyle ofiar i że po nich zapanuje spokój szybko się potwierdziły. Inwazja, o którą chodziło była jedynie atakiem wielu potworów jakie jego rodzina przerabiała na kapcie, czapki, tudzież kurtki. Słowem nic poważnego i mimo że Krasnal nie brał udziału w walkach, mimo że widział je setki razy nigdy nie czuł w sobie wojownika nie posiadł umiejętności myśliwskich, które mogły by mu zapewnić wygraną ani nie miał broni... Nigdy wcześniej nawet w pieśniach bardów nie słyszał o podobnych rzeczach. Szybko okazało się że jest tu także jemu odpowiadająca gildia, do której postanowił się dostać, o ile będzie to możliwe... Nie chciał mieć broni, chciał poznać nowy świat i teraz zaczęła się prawdziwa historia, którą Erg wraz z Gildią, do której dołączył zwaną "Poland"**, pisze do dziś aktualnie (nawet w tym momencie), zbiera i zbierał będzie jeszcze długo ,możliwe, że ja przeminę a on harvił będzie dalej bo tak to nazywają w tym świecie.





* - Bascik zwany też wspólnym lub Angielskim znany przez większość zamieszkujących oba kontynenty istot służy do porozumiewania się miedzy wszystkimi niezależnie od gildii
** - Gildia jest podobnież ogromna używa języka "Polskiego" a jej skrót którym naznaczony jest każdy członek to PL !!!