The Belkar's Story
Moderators: Faflok, Wloczykij, Thanatos
-
- Gość
The Belkar's Story
Belkar zdał sobie sprawę, że to ostatnie minuty jego życia. Bestia była ranna i obficie broczyła krwią, jednak wydawało się jakby zupełnie nie robiło to na niej wrażenia. Początkowy impet ataku Belkara przerodził się w chaotyczne odpieranie kolejnych ciosów tego przerośniętego wilka z gór. Wojownik zrobił unik przed zbliżającą się niebezpiecznie paszczą potwora, a jego uszu dobiegł przeraźliwy dźwięk pazurów prześlizgujących się po stalowej tarczy. Szybkość i siła ataku sprawiły, że Belkar mógł tylko odskoczyć w tył – na wyprowadzenie ciosu mieczem zabrakło mu energii. Bestia natarła ponownie. Zasłonił się tarczą, jednak nie zrobił tego wystarczająco szybko. Poczuł przeszywający ból w udzie i dziwne ciepło rozlewające się po nogach. Miecz wypadł mu z ręki. Niedoszły bohater osunął się na kolana. Potwór uderzeniem łapy wytrącił mu tarczę. Belkar złożył palce lewej ręki i ostatkiem sił wypowiedział magiczną formułę przekazaną mu przez jego mistrza. Nie wierzył w jej działanie, jednak lata treningu i dyscypliny wpajanej mu przez nauczyciela sprawiły, że zrobił to instynktownie. Ostatnią rzeczą jaką poczuł, były pazury bestii rozpruwające jego pierś...
* * *
Krzyczał. Każda komórka jego ciała była przeszywana falami niewyobrażalnego bólu. Jednak ustępował on z każdą chwilą, a jego świadomość szybko wracała do pełnej sprawności. Na wpół przytomny rozejrzał się po pomieszczeniu. Pomocnicy, których wynajął do opieki nad sobą, kiedy będzie nieprzytomny podczas rytuału, gdzieś się ulotnili. Razem z nimi znikła gdzieś księga. Uśmiechnął się krzywo. W każdym świecie głupota i chciwość ludzka nie znała granic. Będzie musiał poświęcić kilka dni na odnalezienie tych ludzi i wymierzenie im kary. Właściwie ich los był mu obojętny, jednak nie mógł pozwolić by informacje z tej księgi dostały się w niepowołane ręce. Zwłaszcza teraz, kiedy przekonał się na własnym ciele, że wiedza w niej zawarta była prawdziwa – z każdą chwilą czuł, że jego zmysły są coraz bardziej wyczulone, a energia przepływająca przez niego wskazywała na możliwości treningu w nieznanych dotąd dziedzinach. Spis zastosowanych trucizn, przebieg całego rytuału był zbyt cenną informacją dla któregoś z tutejszych władców, który mógłby spróbować stworzyć całą armię takich wojowników w celu podboju okolicznych krain.
Wyszedł z pomieszczenia i wziął kilka głębokich oddechów. Siły wracały bardzo szybko. Villen Amin, Źródło Wiedzy, tutaj nosiło nazwę Kaer Morhen i było obecnie ruinami starej, opuszczonej warowni. Odrzucił głaz odsłaniający schody prowadzące w głąb podziemi. Wszedł do komnaty na końcu korytarza i zapalił świece. Na regałach znajdowało się kilkaset manuskryptów. Podszedł do księgi leżącej na stole i spojrzał na rysunek na jednej ze stron. Przedstawiał on medalion w kształcie głowy wilka, natomiast łańcuszek na którym go noszono pokryty był runicznymi inskrypcjami.
- Wiedźmini – mruknął – więc to tak ich tutaj nazywano...
Przerzucił kilka stron. Kolejny rysunek przedstawiał schemat urządzenia do ćwiczeń oraz opis treningu jakiemu poddawani byli ci wojownicy. Dalej znalazł rozdział poświęcony wykuwaniu broni i nadawania jej magicznych właściwości.
- Dobra – powiedział sam do siebie – widzę, że czeka mnie trochę pracy w charakterze cieśli i kowala. Ale najpierw upewnijmy się, że księga z opisem próby traw nie trafi w niepowołane ręce.... [...]
* * *
Przejście nigdy nie było zbyt przyjemne. Jednak świadomość, że to już ostatni raz, dodawała mu sił. Krąg dwunastu światów dokonał się. Był w punkcie wyjścia. Wrócił do krainy Eternala. Ale tym razem był przygotowany. Umiejętności, które zdobył w trakcie swej "podróży" teraz będą mogły mu pomóc. Było jednak coś jeszcze. Z torby wyjął zniszczoną księgę i otworzył ją w odpowiednim miejscu. Księga mówiła o gildii. Klanie wojowników, którzy działając ramię w ramię, mogli pokonać zło zagrażające tej krainie. Informacje tu zawarte mówiły o zasadach, jakimi powinni kierować się członkowie, oraz o wymaganiach, stawianych przed kandydatami. Umiejętności Belkara były wystarczające, a kodeks gildii był bliski jego sercu jak żaden inny. Czuł, że jeśli uda mu się ich odnaleźć, bestie z gór tym razem nie będą w stanie zagrozić niewinnym ludziom. Tym razem on również nie zawiedzie. Schował księgę i pełen nadziei wyruszył na poszukiwanie wojowników spod sztandaru PL...
* * *
Attack : 16
Defense: 14
Harvest: 24
Alchemy: 30
Manufacturing: 7
Overall: 33
- Więc tak wyglądają twoje umiejętności ? – PL-owy skryba krytycznym wzrokiem ocenił pergamin, którego napisanie kosztowało Belkara dwa tuziny wilczych skórek dla opata miejscowego klasztoru.
- Tak, Panie.
- Jak cię zwą? Skąd pochodzisz? – Ton skryby nie napawał optymizmem, a zbrojni strażnicy w pomieszczeniu wyglądali na wprawnych szermierzy.
- Belkar, Panie. Pochodzę z południowych krain, z niewielkiego miasteczka w spokojnej dolinie.
- Zrozumiałeś nasz kodeks i zasady panujące w gildii? Przyrzekasz ich przestrzegać?
- Całym sercem i każdym swym uczynkiem.
- Zatem dobrze. Po południu zbierze się Rada Gildii, gdzie przedstawię twoją kandydaturę. Do tego czasu pozostań w naszym domu dla gości lub ogrodzie i nie oddalaj się zbytnio. Rada może podjąć decyzję w każdej chwili. – Po tych słowach skryba wstał i zniknął za masywnymi drzwiami, do których dostępu strzegli wartownicy.
Belkarowi pozostawało tylko czekac...
* * *
Krzyczał. Każda komórka jego ciała była przeszywana falami niewyobrażalnego bólu. Jednak ustępował on z każdą chwilą, a jego świadomość szybko wracała do pełnej sprawności. Na wpół przytomny rozejrzał się po pomieszczeniu. Pomocnicy, których wynajął do opieki nad sobą, kiedy będzie nieprzytomny podczas rytuału, gdzieś się ulotnili. Razem z nimi znikła gdzieś księga. Uśmiechnął się krzywo. W każdym świecie głupota i chciwość ludzka nie znała granic. Będzie musiał poświęcić kilka dni na odnalezienie tych ludzi i wymierzenie im kary. Właściwie ich los był mu obojętny, jednak nie mógł pozwolić by informacje z tej księgi dostały się w niepowołane ręce. Zwłaszcza teraz, kiedy przekonał się na własnym ciele, że wiedza w niej zawarta była prawdziwa – z każdą chwilą czuł, że jego zmysły są coraz bardziej wyczulone, a energia przepływająca przez niego wskazywała na możliwości treningu w nieznanych dotąd dziedzinach. Spis zastosowanych trucizn, przebieg całego rytuału był zbyt cenną informacją dla któregoś z tutejszych władców, który mógłby spróbować stworzyć całą armię takich wojowników w celu podboju okolicznych krain.
Wyszedł z pomieszczenia i wziął kilka głębokich oddechów. Siły wracały bardzo szybko. Villen Amin, Źródło Wiedzy, tutaj nosiło nazwę Kaer Morhen i było obecnie ruinami starej, opuszczonej warowni. Odrzucił głaz odsłaniający schody prowadzące w głąb podziemi. Wszedł do komnaty na końcu korytarza i zapalił świece. Na regałach znajdowało się kilkaset manuskryptów. Podszedł do księgi leżącej na stole i spojrzał na rysunek na jednej ze stron. Przedstawiał on medalion w kształcie głowy wilka, natomiast łańcuszek na którym go noszono pokryty był runicznymi inskrypcjami.
- Wiedźmini – mruknął – więc to tak ich tutaj nazywano...
Przerzucił kilka stron. Kolejny rysunek przedstawiał schemat urządzenia do ćwiczeń oraz opis treningu jakiemu poddawani byli ci wojownicy. Dalej znalazł rozdział poświęcony wykuwaniu broni i nadawania jej magicznych właściwości.
- Dobra – powiedział sam do siebie – widzę, że czeka mnie trochę pracy w charakterze cieśli i kowala. Ale najpierw upewnijmy się, że księga z opisem próby traw nie trafi w niepowołane ręce.... [...]
* * *
Przejście nigdy nie było zbyt przyjemne. Jednak świadomość, że to już ostatni raz, dodawała mu sił. Krąg dwunastu światów dokonał się. Był w punkcie wyjścia. Wrócił do krainy Eternala. Ale tym razem był przygotowany. Umiejętności, które zdobył w trakcie swej "podróży" teraz będą mogły mu pomóc. Było jednak coś jeszcze. Z torby wyjął zniszczoną księgę i otworzył ją w odpowiednim miejscu. Księga mówiła o gildii. Klanie wojowników, którzy działając ramię w ramię, mogli pokonać zło zagrażające tej krainie. Informacje tu zawarte mówiły o zasadach, jakimi powinni kierować się członkowie, oraz o wymaganiach, stawianych przed kandydatami. Umiejętności Belkara były wystarczające, a kodeks gildii był bliski jego sercu jak żaden inny. Czuł, że jeśli uda mu się ich odnaleźć, bestie z gór tym razem nie będą w stanie zagrozić niewinnym ludziom. Tym razem on również nie zawiedzie. Schował księgę i pełen nadziei wyruszył na poszukiwanie wojowników spod sztandaru PL...
* * *
Attack : 16
Defense: 14
Harvest: 24
Alchemy: 30
Manufacturing: 7
Overall: 33
- Więc tak wyglądają twoje umiejętności ? – PL-owy skryba krytycznym wzrokiem ocenił pergamin, którego napisanie kosztowało Belkara dwa tuziny wilczych skórek dla opata miejscowego klasztoru.
- Tak, Panie.
- Jak cię zwą? Skąd pochodzisz? – Ton skryby nie napawał optymizmem, a zbrojni strażnicy w pomieszczeniu wyglądali na wprawnych szermierzy.
- Belkar, Panie. Pochodzę z południowych krain, z niewielkiego miasteczka w spokojnej dolinie.
- Zrozumiałeś nasz kodeks i zasady panujące w gildii? Przyrzekasz ich przestrzegać?
- Całym sercem i każdym swym uczynkiem.
- Zatem dobrze. Po południu zbierze się Rada Gildii, gdzie przedstawię twoją kandydaturę. Do tego czasu pozostań w naszym domu dla gości lub ogrodzie i nie oddalaj się zbytnio. Rada może podjąć decyzję w każdej chwili. – Po tych słowach skryba wstał i zniknął za masywnymi drzwiami, do których dostępu strzegli wartownicy.
Belkarowi pozostawało tylko czekac...
*Pozbierała szczękę z podłogi i umieściła na właściwym miejscu* Dobrze się toto czytało, wszystkie informacje zawarte, co prawda nie napisałeś nic na temat siebie w realu, ale bynajmniej nikt nie każe Ci się uzewnętrzniać (zresztą zepsułoby to nieco posta :)). W grze nie spotkałam, ale chętnie poznam - w szeregach wojowników spod sztandaru PL.
Szacun, ode mnie duże TAK
Szacun, ode mnie duże TAK
Last edited by Lotheneil on Tuesday, 27.03.2007, 21:57, edited 2 times in total.
Zbyt często takich postów to się tutaj nie widuje. To prawdziwa szkoda. Podanie zaatakowało nagle i gwałtownie, ostatecznie zupełnie mnie powalając ;) Mam szczerą nadzieje, że inni nie znajdą jakichś nieprzyjemności i już niedługo zobaczymy się na #GM.
Czy muszę dodawać, że TAK?
<ED>
Skanowanie wczorajszych logów z 44 zdecydowanie potwierdza moją opinie na temat osobnika ubiegającego się o przyjęcie :)
Czy muszę dodawać, że TAK?
<ED>
Skanowanie wczorajszych logów z 44 zdecydowanie potwierdza moją opinie na temat osobnika ubiegającego się o przyjęcie :)
Last edited by Kwas on Tuesday, 27.03.2007, 22:20, edited 1 time in total.
Istotnie daleką musi być kraina z której nasz gość pochodzi, bowiem wierzę, iż gdyby gdzieś bliżej przebywał, to jego talent nie uszedłby mojej uwadze.
Jako że nie mam powodu aby obarczyć prośbę Belkara nieprzychylną opinią, a i obowiązków mi w okolicy nie brakuje, zawierzę decyzji pozostałych członków gildii. Mam jednak nadzieję że zgodzą się na służbę Belkara.
Jako że nie mam powodu aby obarczyć prośbę Belkara nieprzychylną opinią, a i obowiązków mi w okolicy nie brakuje, zawierzę decyzji pozostałych członków gildii. Mam jednak nadzieję że zgodzą się na służbę Belkara.
Miał jeden ojciec trzy cery...
-
- PL-ka
- Posts: 487
- Joined: Friday, 29.10.2004, 09:12
- GG: 0
- Location: Łódź
- Psychofans
- PL-ka
- Posts: 506
- Joined: Monday, 27.12.2004, 21:45
- GG: 5871062
- Location: Starachowice
-
- Gość
Dziekuję za mile i pochelbne opinie mojej powiastki uchodzącej za podanie.
To teraz po kolei:
Lotheneil - wiesz, preferuje własnie raczej takiego wojownika znikąd, o którym niewiele wiadomo, który czasem skrywa jąkąs tajemnicę, a o ktorym świadczą jego czyny i opinie innych a nie własne czcze przechwałki.
Tomjen - ponieważ dokładnie tak miało pachnieć, co prawda w zamysle było wymieszanie jeszcze kilku innych "zapachów", jednak wtedy objętość zaczynałaby znacząco rosnąc.
Creedka - hmm... bialogłowy to temat dość kontrowersyjny, od ktorego nie chcialem zaczynac :). Poza w opisanych epizodach miejsca na bialogłowę za bardzo nie było, lecz nadal nie wiemy co sie działo z naszym bohaterem w kilku innych krainach, co otwiera szeroko drzwi ku jego miłosnym afektom.
Chryzopraz - Achaja posiada w swych zasobach głownie elementy oręża i zbroi (przynajmniej tak było w chwili mych odwiedzin u niej), natomiast przede mną jeszcze długi trening zanim będę mógł skutecznie owymi przedmiotami się posługiwac.
Thanatos - hmm... dziesięc razy po 12 tuzinów wilczych skórek na opłaty dla opatów za pisanie pergaminów z umiejętnościami ?? Czyzby szanowny PLowicz pragnął mej ruiny ?? Pomysłow na inne przygody juz kilka jest, mogą one w mniejszy lub wiekszy sposób odbiegac od początkowego stylu (jeden z nich zakładał pojawienie się Belkarach w Wojsławicach i spotkanie z Jakubem Wędrowyczem - jednakże projekt został zaniechany ze względu na trudności techniczne. W epizodzie takim bowiem elementem niezbędnym byłyby bowiem rzesze hitlerowskich/stalinowskich (niepotrzebne skreśli) zombie, hektolitry bimbru/zacieru (nic nie skreślać, przerobic! przerobic!) oraz ukraińskiej viagry (hmm...). Ponadto konieczna byłaby efektowna śmierć jakiegoś Bardaka, co mogłoby niezbyt korzystnie wyglądać jako podanie rekrutacyjne.....). Jednak czas pokaże, może i owe pomysły doczekają się realizacji.
To teraz po kolei:
Lotheneil - wiesz, preferuje własnie raczej takiego wojownika znikąd, o którym niewiele wiadomo, który czasem skrywa jąkąs tajemnicę, a o ktorym świadczą jego czyny i opinie innych a nie własne czcze przechwałki.
Tomjen - ponieważ dokładnie tak miało pachnieć, co prawda w zamysle było wymieszanie jeszcze kilku innych "zapachów", jednak wtedy objętość zaczynałaby znacząco rosnąc.
Creedka - hmm... bialogłowy to temat dość kontrowersyjny, od ktorego nie chcialem zaczynac :). Poza w opisanych epizodach miejsca na bialogłowę za bardzo nie było, lecz nadal nie wiemy co sie działo z naszym bohaterem w kilku innych krainach, co otwiera szeroko drzwi ku jego miłosnym afektom.
Chryzopraz - Achaja posiada w swych zasobach głownie elementy oręża i zbroi (przynajmniej tak było w chwili mych odwiedzin u niej), natomiast przede mną jeszcze długi trening zanim będę mógł skutecznie owymi przedmiotami się posługiwac.
Thanatos - hmm... dziesięc razy po 12 tuzinów wilczych skórek na opłaty dla opatów za pisanie pergaminów z umiejętnościami ?? Czyzby szanowny PLowicz pragnął mej ruiny ?? Pomysłow na inne przygody juz kilka jest, mogą one w mniejszy lub wiekszy sposób odbiegac od początkowego stylu (jeden z nich zakładał pojawienie się Belkarach w Wojsławicach i spotkanie z Jakubem Wędrowyczem - jednakże projekt został zaniechany ze względu na trudności techniczne. W epizodzie takim bowiem elementem niezbędnym byłyby bowiem rzesze hitlerowskich/stalinowskich (niepotrzebne skreśli) zombie, hektolitry bimbru/zacieru (nic nie skreślać, przerobic! przerobic!) oraz ukraińskiej viagry (hmm...). Ponadto konieczna byłaby efektowna śmierć jakiegoś Bardaka, co mogłoby niezbyt korzystnie wyglądać jako podanie rekrutacyjne.....). Jednak czas pokaże, może i owe pomysły doczekają się realizacji.
- BloodSucker
- Radny
- Posts: 2133
- Joined: Thursday, 4.11.2004, 23:56
- GG: 2669914
- Location: Sobótka / Wrocław
- Contact: