[Przyjęty] Prawdziwa historia Oldschoola
Posted: Saturday, 2.11.2013, 00:17
... Ciemność ... Ból ...Pustka ...Nicość.
Ocknął się nie wiedząc gdzie jest , kim jest i jak się tu znalazł. Powoli próbował rozpoznać sytuację , ale nie mógł poruszyć ani ręką ani nogą. Właściwie nie był pewien czy żyje.
Nagle usłyszał miły kobiecy głos :
- "Oho, nasz bohater obudził się ... I nie wie gdzie jest... "
- "Kim jesteś? Gdzie jestem? I kim do cholery ja jestem?"
- "Jak śmiesz się tak przy mnie wyrażać !" - Ból który przeszył jego ciało? dusze? był nie do wytrzymania, jakby tysiące drobnych okruchów lodu przeszyło go jednocześnie.
- "Przepraszam" - wyszeptał z wysiłkiem- "Ale byłoby miło poznać kilka odpowiedzi na pytania które zadałem" - dodał gdy ból minął'
Obrazy które przelatywały przez jego myśli wyjaśniały wiele kwestii... Pamiętał już że był wojownikiem, nie znał litości nawet wobec przyjaciół, miał też wiele imion.. Elfy z Tirnwood Vale nazywały go TiamatH, Zagłada, krasnoludzkie klany z Mynadar - Ironhill . Przypomniał sobie że matka nazywała go Mixol. Towarzysze z gildii Hardcore nazywali go zaś Oldschool. Przypomniane mu zostały wszystkie czyny, chwalebne i haniebne... Wiedział już że za nim ciągnie się umoczona we krwi droga usiana trupami... Wszystko stało się jasne... Aż do ostatniej bitwy. Z jednej strony zjednoczone siły Wolnych Plemion z Seridii, broniące się rozpaczliwie, z drugiej słudzy i pachołki Mortosa prowadzone przez jego arcykapłana.. i On jako dowódca elitarnej gwardii.. Miał przykazane zadać ostateczny cios ... I wtedy ze wzgórza zobaczył Ją.. Walczyła w pierwszym szeregu w mocno poobijanej zbroi dzierżąc 2 zakrwawione miecze... Kobieta która kochał od pierwszego spotkania, w czasach gdy był świeżym rekrutem w gildii PL. Dalej zobaczył resztę tych których zdradził. Cała gildia walczyła równo trzymając szyk, wojownicy, alchemicy, wyrobnicy, jubilerzy.
Patrzył na Nią i nagle coś się w nim załamało... Lotheneil... Nadal pamiętał zapach jej aksamitnej skóry , tak ciemnej jak tylko może mieć mroczny elf.. Jej duże , przenikliwe oczy potrafily zajrzeć w głąb jego duszy...
Ocknął się nagle i już wiedział co zrobi. Znów zdradzi, tym razem Mortosa. Tylko po to by Ją ocalić. Zebrał szybko setników i oznajmił im swój plan. Mieli zaatakować od tyłu armie , z która niedawno podbijali kolejne miasta. Atak miał być gwałtowny i brutalny, obliczony na zmasakrowanie wojsk boga wojny. Nie pozostawił też złudzeń co do tego , że raczej nikt z atakujących nie pożyje wystarczająco długo żeby zobaczyć koniec bitwy. Na twarzach jego oficerów nie dostrzegł śladów wahania. Wiedział że wykonają jego ostatni rozkaz bez sprzeciwu.
I oto zaatakowali... zjechali ze wzgórza zwartymi szeregami, groty ich lanc zabłysnęły w słońcu, zbroje zalśniły... wyglądało to jakby ściana ze stali nagle pojawiła się za plecami goblinów, orków i trolli. Zaskoczenie potworów było całkowite, szczątki ich ciał rozbryzgiwały się dookoła. Wkrótce jednak furia zielonych zwróciła się w stronę atakujących. Przewaga armii Mortosa była zbyt duża, wkrótce zdrajcy zaczęli ginąc. Wkrótce on sam otoczony przez cyklopy musiał ulec. Wpierw padł pod nim koń, następnie złamała się lanca. Sięgnął po miecz, gdy wtem otrzymał cios nabijaną kamieniami maczugą, po nim następny i kolejne. Ostatnie co pamiętał to atak sił wiernych Aluwen, po czym upadł na litościwą ziemie bez czucia.
- "No i co , przypomniałeś sobie wszystko ?" - słodki glos rozległ sie dookoła.
- "Tak, pani" - Odpowiedział - "Co teraz się ze mną stanie? " - zapytał po chwili.
- "No cóż, pora naprawić szkody które wyrządziłeś, wiem że nie jesteś zły , tylko zagubiony. Wrócisz na Seridię, udasz się do siedziby gildii PL i będziesz na kolanach błagał o wybaczenie i szansę na ponowne zostanie rekrutem. Poddasz się ich osądowi i przyjmiesz wyrok ze spokojem i zrozumieniem"
- "Tak uczynię pani Aluwen"
- "Aha, niestety zmuszona jestem zmniejszyć ci poziom wyszkolenia we wszystkich dziedzinach, oto twoje nowe poziomy:
Atak 91
Def 87
Harv 67
Alch 47
Mag 32
OA 106 "
- "Dziękuję pani i żegnam"- "-Żegnaj i powodzenia"
Wczesnym rankiem zobaczył przed sobą bramy Portland. Wkrótce szedł w stronę siedziby gildii PL z uczuciem niepewności . Strażnik przy bramie na jego widok uśmiechnął się i powiedział :
- " Najwyższa Rada już czeka na ciebie. Oddaj cała broń i udaj się pod eskorta do Hali Przesłuchań. " Tak też uczynił , po czym wszedł by poddać się osądowi.
TU kończą się na razie moje wypociny . Jak napisałem powyżej , proszę o przyjęcie mnie w szeregi gildii PL, regulamin oczywiście akceptuję , i będę go przestrzegał. Bylem już w gildii PL, 2 razy, było to dawno temu. Część z Was mnie pewnie pamięta , reszta zna lub pozna z opowieści . Dane dotyczące mojej postaci są zawarte w podaniu powyżej, w EL będę się starał rozwijać wszystkie umiejętności, zwłaszcza alchemię. Jestem pełnoletni, i świadomy swoich czynów. Czekam na oceny oraz ewentualne pytania.
Pozdrawiam Oldschool!
Ocknął się nie wiedząc gdzie jest , kim jest i jak się tu znalazł. Powoli próbował rozpoznać sytuację , ale nie mógł poruszyć ani ręką ani nogą. Właściwie nie był pewien czy żyje.
Nagle usłyszał miły kobiecy głos :
- "Oho, nasz bohater obudził się ... I nie wie gdzie jest... "
- "Kim jesteś? Gdzie jestem? I kim do cholery ja jestem?"
- "Jak śmiesz się tak przy mnie wyrażać !" - Ból który przeszył jego ciało? dusze? był nie do wytrzymania, jakby tysiące drobnych okruchów lodu przeszyło go jednocześnie.
- "Przepraszam" - wyszeptał z wysiłkiem- "Ale byłoby miło poznać kilka odpowiedzi na pytania które zadałem" - dodał gdy ból minął'
Obrazy które przelatywały przez jego myśli wyjaśniały wiele kwestii... Pamiętał już że był wojownikiem, nie znał litości nawet wobec przyjaciół, miał też wiele imion.. Elfy z Tirnwood Vale nazywały go TiamatH, Zagłada, krasnoludzkie klany z Mynadar - Ironhill . Przypomniał sobie że matka nazywała go Mixol. Towarzysze z gildii Hardcore nazywali go zaś Oldschool. Przypomniane mu zostały wszystkie czyny, chwalebne i haniebne... Wiedział już że za nim ciągnie się umoczona we krwi droga usiana trupami... Wszystko stało się jasne... Aż do ostatniej bitwy. Z jednej strony zjednoczone siły Wolnych Plemion z Seridii, broniące się rozpaczliwie, z drugiej słudzy i pachołki Mortosa prowadzone przez jego arcykapłana.. i On jako dowódca elitarnej gwardii.. Miał przykazane zadać ostateczny cios ... I wtedy ze wzgórza zobaczył Ją.. Walczyła w pierwszym szeregu w mocno poobijanej zbroi dzierżąc 2 zakrwawione miecze... Kobieta która kochał od pierwszego spotkania, w czasach gdy był świeżym rekrutem w gildii PL. Dalej zobaczył resztę tych których zdradził. Cała gildia walczyła równo trzymając szyk, wojownicy, alchemicy, wyrobnicy, jubilerzy.
Patrzył na Nią i nagle coś się w nim załamało... Lotheneil... Nadal pamiętał zapach jej aksamitnej skóry , tak ciemnej jak tylko może mieć mroczny elf.. Jej duże , przenikliwe oczy potrafily zajrzeć w głąb jego duszy...
Ocknął się nagle i już wiedział co zrobi. Znów zdradzi, tym razem Mortosa. Tylko po to by Ją ocalić. Zebrał szybko setników i oznajmił im swój plan. Mieli zaatakować od tyłu armie , z która niedawno podbijali kolejne miasta. Atak miał być gwałtowny i brutalny, obliczony na zmasakrowanie wojsk boga wojny. Nie pozostawił też złudzeń co do tego , że raczej nikt z atakujących nie pożyje wystarczająco długo żeby zobaczyć koniec bitwy. Na twarzach jego oficerów nie dostrzegł śladów wahania. Wiedział że wykonają jego ostatni rozkaz bez sprzeciwu.
I oto zaatakowali... zjechali ze wzgórza zwartymi szeregami, groty ich lanc zabłysnęły w słońcu, zbroje zalśniły... wyglądało to jakby ściana ze stali nagle pojawiła się za plecami goblinów, orków i trolli. Zaskoczenie potworów było całkowite, szczątki ich ciał rozbryzgiwały się dookoła. Wkrótce jednak furia zielonych zwróciła się w stronę atakujących. Przewaga armii Mortosa była zbyt duża, wkrótce zdrajcy zaczęli ginąc. Wkrótce on sam otoczony przez cyklopy musiał ulec. Wpierw padł pod nim koń, następnie złamała się lanca. Sięgnął po miecz, gdy wtem otrzymał cios nabijaną kamieniami maczugą, po nim następny i kolejne. Ostatnie co pamiętał to atak sił wiernych Aluwen, po czym upadł na litościwą ziemie bez czucia.
- "No i co , przypomniałeś sobie wszystko ?" - słodki glos rozległ sie dookoła.
- "Tak, pani" - Odpowiedział - "Co teraz się ze mną stanie? " - zapytał po chwili.
- "No cóż, pora naprawić szkody które wyrządziłeś, wiem że nie jesteś zły , tylko zagubiony. Wrócisz na Seridię, udasz się do siedziby gildii PL i będziesz na kolanach błagał o wybaczenie i szansę na ponowne zostanie rekrutem. Poddasz się ich osądowi i przyjmiesz wyrok ze spokojem i zrozumieniem"
- "Tak uczynię pani Aluwen"
- "Aha, niestety zmuszona jestem zmniejszyć ci poziom wyszkolenia we wszystkich dziedzinach, oto twoje nowe poziomy:
Atak 91
Def 87
Harv 67
Alch 47
Mag 32
OA 106 "
- "Dziękuję pani i żegnam"- "-Żegnaj i powodzenia"
Wczesnym rankiem zobaczył przed sobą bramy Portland. Wkrótce szedł w stronę siedziby gildii PL z uczuciem niepewności . Strażnik przy bramie na jego widok uśmiechnął się i powiedział :
- " Najwyższa Rada już czeka na ciebie. Oddaj cała broń i udaj się pod eskorta do Hali Przesłuchań. " Tak też uczynił , po czym wszedł by poddać się osądowi.
TU kończą się na razie moje wypociny . Jak napisałem powyżej , proszę o przyjęcie mnie w szeregi gildii PL, regulamin oczywiście akceptuję , i będę go przestrzegał. Bylem już w gildii PL, 2 razy, było to dawno temu. Część z Was mnie pewnie pamięta , reszta zna lub pozna z opowieści . Dane dotyczące mojej postaci są zawarte w podaniu powyżej, w EL będę się starał rozwijać wszystkie umiejętności, zwłaszcza alchemię. Jestem pełnoletni, i świadomy swoich czynów. Czekam na oceny oraz ewentualne pytania.
Pozdrawiam Oldschool!